***
Nie bez powodu ta japonska formacja okreslana
jest dosc powszechnie mianem najwiekszych
ekscentryków muzycznego undergroundu przelomu
wieków. W istocie bowiem Satanicpornocultshop to
muzyczny homunkulus, którego istnienie trudno
jest sobie wyobrazic poza swiatem cyfrowych
technologii hi-fi, internetu, blyskawicznego
przeplywu informacji oraz absolutnej globalizacji
i homogenizacji wszelkich form kulturowych.
Muzyka Sataniców jest programowo eklektyczna,
pladrofoniczna, eksperymentalna i nieustannie
sciera sie z kiczem w potyczkach nie zawsze
zwycieskich. A jednak niepokoi i moze zachwycac,
choc bez watpienia nie kazdego i nie za kazdym
razem, ujawniajac raz po raz swe niepokorne
oblicze, przegladajace sie nieustannie w
zwierciadlach rock'n'rolla (powracajacy bez
przerwy cover Candy Says Lou Reeda), hip hopu,
elektronicznej awangardy i ordynarnego popu (niemal
nuzace upodobanie do jednego, tragicznego, numeru
Kylie Minogue). Na pewnej plaszczyznie zespól
ten jest odpowiednikiem Muslimgauze'a -
dekonstruujac z upodobaniem artystyczne kody
wspólczesnosci, choc przyznajmy - genialny Jones
byl przy szalonych Japonczykach artysta
szlachetnie jednorodnym i cudownie wrecz
czytelnym w swym upodobaniu do muzycznej
arabszczyzny. Orochi..., ostatnie objawienie
egzotycznego kolektywu, to z pewnoscia album
zaslugujacy na uwage i uznanie. Tradycyjnie juz
poraza znakomita produkcja i nie zaskakuje
muzyczny koktajl Molotowa lejacy sie z glosników.
Jest tu i ulubiony przez Japonczyków dreamy pop
z eterycznymi zenskimi wokalami, i hiphopowy
groove, i slady psychodelii, i improwizowane
szalenstwa na styku elektroniki i rock'n'rolla,
sa wreszcie i covery, z nieoczekiwana wersja Por
Que Te Vas, przebojowego tematu z genialnego
filmu Saury, Nakarmic kruki. Satanicpornocultshop
to ekscentryczna muzyczna bestia zywiaca sie bez
skrepowania ochlapami awangardy i popkultury,
które po strawieniu wyrzuca z siebie, nie baczac
na opinie krytyki i zachwyty odbiorców. Az dziw
bierze, ze to ekscentryczne cudo ukazalo sie nad
Wisla. Choc, zwazywszy na ostatnie poczynania
rodzimych wydawców niezaleznych, moze nie jest
to az tak dziwne? Gratulacje.
Dariusz Brzostek / GAZ-ETA
***
Frazzlingly dense art-damaged cut-up The
seventh full-length album from the ever-prolific
Satanicpornocultshop finds their frazzling, hyper-dense
mode of information cut-up further refined as
razor-sharp pop satire. gOrochi...h
is an unusual, utterly unclassifiable mixture of
squelchy electronics, pop songs, digital noise,
easy-listening homage, hip-hop collage, and
assorted sonic clutter bent and stretched into
surreal contortions. Whether on the reggae
inflections of gPorque Te Vash or
gDreams Are My Reality (Reprise)h,
the hyper-informatic hip-hop of the Snoop Dogg-sampling
gDop_Jod...h or even the digitally
scrambled covers of songs by Missy Elliott or
Vashti Bunyan, Satanicpornocultshopfs
anarchically intricate grasp of music-as-sound is
as uniquely uncompromising as ever.
http://www.sonore.com
|