Nemezis - Whispers From Behind The Window- recenzja
Nemezis
"Whispers From Behind The Window"
Vivo

Złożony z Łukasza Pawlaka i Macieja Stanieckiego duet Nemezis wsławił się przede wszystkim trzema częściami płyty "City Songs". Ta wydana w minimalnym nakładzie 100 sztuk (każda część) trylogia zawiera efekty kolaboracji muzyków Nemezis z całą śmietanką polskiej sceny eksperymentalno-elektronicznej, od Speara, Job Karmy, C.H. District i Moan zaczynając, a na Rosegarden, i duecie Anna Nacher - Maciej Styczyński kończąc.
Tymczasem firma Vivo wypuściła na rynek pięknie wydany w formie digipacku autorski album Nemezis. Grupa zafundowała słuchaczom trochę ponad godzinną wycieczkę poprzez senne, psychodeliczno-ambientowe krajobrazy, rozciągające się niczym widok z najwyższego piętra Pałacu Kultury. Subtelnie wyważając dźwiękowe proporcje, Nemezis wyrusza wraz z nami na nocną wędrówkę ponad dachami uśpionej metropolii. Jakoś nie mam wątpliwości, że rzecz dzieje się w dużym mieście. Zbyt dużo w kompozycjach duetu zawartych jest dźwiękowych konkretów, bym mógł myśleć o zmianie miejsca akcji. Gdzieś tam przemykają spóźnieni przechodnie, w oddali przejeżdża tramwaj, za najbliższym rogiem szumi transformator, zza zamkniętych szyb dobiegają głosy rozbawionych dziewcząt. Do tego dochodzi odgłos kroków wędrującego po horyzoncie księżyca i szelest towarzyszący wędrówce po nieboskłonie atramentowych chmur. Nemezis zgrabnie miesza stylistyki, przechodząc od ambientowych transów do rozwlekłych darkambientów, industrialne chroboty wpisując w tło miękkiego, tanecznego biciku, a akustyczne gitary traktując jako element kontrujący dosadność dźwięków otoczenia. Muzyka jest bardzo plastyczna, poduszkowo ciepła, malowana lekkimi pociągnięciami miękkiego pędzla. Nie sposób precyzyjnie określić charakteru dokonań Nemezis, można tylko próbować oddać nastrój zawarty na "Whispers From behind the Window". Jeżeli chodzi o elektroniczną muzykę instrumentalną, to w przypadku tego albumu mamy do czynienia z prawdziwą perełką. Nemezis to grupa klasy Spear.

Tomek Zrąbkowski / Cold
 

back